W 2023 r. subwencja oświatowa wzrośnie o rekordowe 11,4 mld zł
"To rok, w którym zwiększamy subwencję oświatową o rekordowe 11,4 mld zł rok do roku. Subwencja oświatowa uchwalona w budżecie na 2022 r. wynosiła 53 mld zł, a w 2023 r. będzie wynosiła ponad 64 mld zł. I to w czasach wojny, w czasach kryzysu gospodarczego, rozchwiania finansów publicznych i to światowych, nie tylko europejskich i nie tylko polskich. I to w czasie, w którym mieliśmy do czynienia z pandemią, tarczami antykryzysowymi, którymi ratowaliśmy miejsca pracy" - podkreślił Czarnek w Telewizji Trwam.
Minister dodał, że rekordowy wzrost subwencji pozwala na zwiększenie wynagrodzeń najmniej zarabiających nauczycieli o 35 proc. roku do roku.
"Zawsze słyszałem, że nic nie oferujemy młodym ludziom, którzy mogliby chcieć wejść do zwodu nauczyciela i następuje selekcja negatywna, że tylko najgorsi wchodzą do zawodu nauczyciela. Po pierwsze to nie prawda i tego rodzaju mówienie, tego rodzaju hasła są niesprawiedliwe dla tych najmłodszych, którzy wchodzą do zawodu nauczyciela. Po drugie, to też nie prawda, że nic nie robimy, bo 35 proc. wzrostu wynagrodzenia, nawet przy inflacji 17 proc., to jest dwukrotność inflacji" - zaznaczył szef resortu edukacji i nauki.
Czarnek podał, że nauczyciel najmniej zarabiający będzie zarabiać o 1240 zł brutto więcej, a nauczyciele najwięcej zarabiający otrzymają wzrost wynagrodzenia średnio o 814 zł brutto.
"Od 2028 do 2016 r, w okresie rządów naszych poprzedników z PO i PSL, subwencja oświatowa łącznie wzrosła o 10,8 mld zł. To przez osiem lat, a my tylko w jednym roku robimy więcej" - zaznaczył minister.
Dodał, że w latach 2012, 2013, 2014 i 2015 subwencja w ogóle nie wzrastała, pomimo, że nie było pandemii koronawirusa czy wojny, "dziadowano" na wynagrodzeniach nauczycieli.
Czarnek zwrócił uwagę, że podwyżki dla najmniej zarabiających nauczycieli od 2015 r. wrosną łącznie o prawie 80 proc.
"Pewnie, że chcemy jeszcze więcej, ale tu trzeba zamiany systemu wynagradzania nauczycieli, który jest niesprawiedliwy. Jak można porównać pracę nauczyciela w niewielkie miejscowości, który ma czterech - pięciu uczniów w klasie i uczy języka polskiego do nauczyciela w dużym mieście, który ma 35 uczniów w klasie i przygotowuje ich do matury, a wynagrodzenie ma takie samo, bo jest nauczycielem dyplomowanym. To wynika z archaicznych przepisów Karty Nauczyciela, którą trzeba radykalnie zmienić. My ją zmieniamy stopniowo, ale trzeba większej odwagi w tym wszystkim" - podsumował minister. (PAP)
Autor: Jerzy Rausz
rau/ mir/