Jak informuje "Puls Biznesu" 697 mln zł za ubiegły rok, 593 mln zł w tym roku i setki milionów w kolejnych latach – tyle pieniędzy z budżetu państwa może trafiać do świecącej pustkami kasy Poczty Polskiej w ramach mechanizmu rekompensowania operatorowi strat ponoszonych na regularnym docieraniu z przesyłkami do każdego zakątka kraju.
"Państwo zgodnie z przepisami powinno rekompensować poczcie straty ponoszone na takich usługach od 2021 r., ale na razie nie wypłaciło ani grosza. Musi mieć na to zgodę Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE), a ten z kolei czeka od dawna na zielone światło od Komisji Europejskiej. Nowy mechanizm rekompensowania strat wpisano bowiem do polskiego porządku prawnego pod koniec 2022 r. i od razu przewidziano, że na wypłaty – stanowiące pomoc publiczną – będzie musiała godzić się Bruksela" - czytamy w czwartkowym wydaniu "PB".
KE zgody wciąż nie wydała i domaga się od państwa nowych dokumentów, a pocztowcy tkwią w zawieszeniu, tną wydatki, apelują o przyspieszenie procedur i od czasu do czasu protestują. Tymczasem eksperci z prywatnego rynku zaczęli liczyć – i uznali, że ze stratami Poczty Polskiej coś może być nie tak.(PAP)
lui/ mark/